niedziela, 8 marca 2015


Hordy głodnych i wściekłych zombie nadciągają!
Jesteście przygotowani na WOJNĘ TOTALNĄ?

Najpierw w Chinach pojawia się pacjent „zero” zarażony dziwną i nieznaną chorobą, która powoduje niespotykaną dotąd degenerację ciała i późniejszą reanimację zwłok. Wkrótce z całego świata zaczynają napływać kolejne doniesienia o podobnych przypadkach. Rządy wielu państw ignorują zagrożenie i skrywają prawdę przed obywatelami. A ta jest szokująca – po całym globie z prędkością błyskawicy rozprzestrzenia się śmiertelny wirus zmieniający ludzi w żywe trupy żądne krwi...

Tak zaczęła się pandemia, którą przetrwali nieliczni. Świat po globalnej hekatombie stał się przerażającym i brutalnym miejscem pozbawionym zasad, gdzie można liczyć tylko na siebie. Dzięki Maksowi Brooksowi poznajemy historie z pierwszej ręki, o których dotychczas milczały raporty wojenne.








Kocham zombie. Z ręką na sercu przyznaję, że żaden inny potwór nie przeraża mnie tak bardzo jak one. Wampiry, wilkołaki, wiedźmy? Pff, bajki dla dzieci! Ale zombie, "żywe trupy", to dopiero straszny temat. Straszny, owszem, ale ostatnio również bardzo na czasie, głównie za sprawą serialu (stworzonego na podstawie komiksu) "The Walking Dead". Dawno już telewizja nie zmusiła mnie w takim stopniu do zastanowienia się nad tym, w jaki sposób ja bym się zachowała w danej sytuacji i jak trudne wybory mogą pojawić się w życiu. Dawno też żaden serial nie sprawił, że spałam z zapalonym światłem przez parę nocy, ale to już temat na kiedy indziej.

Z "World War Z" złamałam jedną ze swoich podstawowych zasad - nie oglądać filmu przed przeczytaniem książki. Byłam jednak do tego w pewnym stopniu zmuszona, ponieważ dzień po wejściu filmu do kin kończyłam swoją przygodę z pracą w kinie właśnie, a jak wiadomo, nie można rezygnować z darmowych biletów bez bardzo dobrego powodu. Na szczęście książka i film mają ze sobą niewiele wspólnego.

"World War Z" jest zapisem rozmów autora z ludźmi, którzy przeżyli wojnę zombie.  Taki styl reportażu okazał się świetnym, świeżym pomysłem, który świetnie oddziałuje na wyobraźnię. Czytając miałam wrażenie, że odnalazłam zapiski z nieuniknionej przyszłości lub z zapomnianej przeszłości, mimo absolutnie nierealistycznej fabuły, czułam się, jakby opisane wydarzenia były częścią naszej historii. Autor zamieścił także przypisy odnoszące się nie tylko do faktycznych wydarzeń i prawdziwych przedmiotów, ale również do przeróżnych niuansów Wojny Z, co podkreśla jeszcze niezwykły realizm książki. Historie przedstawionych postaci są fascynujące, zaprezentowany jest ich szeroki przekrój: od japońskiego otaku przez chorą psychicznie kobietę do żołnierza pracującego z psami. Niestety, największą wadą książki jest to, że zarówno pytania, jak i odpowiedzi wszystkich postaci są napisane przez jedną osobę, co przekłada się na styl wypowiedzi; u każdego jest praktycznie taki sam, przez co postaci, które nie wyróżniają się tak bardzo, zlewają się w jedno.

Co ciekawe, Brooks nie skupia się w swojej książce na "fajerwerkach" w postaci nagłych zwrotów akcji, do jakich przyzwyczaiły nas filmy o żywych trupach. Skupia się za to na psychologii, na elementach politycznych i moralnych apokalipsy. W ten sposób przeprowadza swojego rodzaju analizę dzisiejszego świata i jej możliwej przyszłości - w końcu zombie można w wielu momentach uznać za metaforę innych tragedii, choćby terroryzmu. Sprawia to, że książka staje się zaskakująco inteligentna i zmusza do myślenia, w pewien sposób wręcz wprawia w nastrój niepokoju.

Autor nie skupia się także na jednym, konkretnym miejscu. Niezwykle interesujące jest "podglądanie" wybuchu apokalipsy i jej przebiegu dookoła świata, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i małych wioskach w Azji. Rzadko mamy okazję zobaczyć globalny wymiar kwestii zombie, więc za to Brooks dostaje dużego plusa.

Książka naprawdę mnie wciągnęła. Dostałam dużą dawkę czegoś, co po angielsku nazywa się "food for thought" - kto by się spodziewał, że owym jedzeniem będzie ludzkie mięso w ostrych zębach naszych ukochanych zombiaków?

0 komentarze:

Prześlij komentarz